Nowe Teksty

Furia, król Artur [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Zjawiskowa She-Hulk #02, John Byrne [recenzja]
Jak komiks ocenił Sławiński?
Wonka, film [recenzja]
Jak film ocenił Zimiński?

Zapowiedzi

Nowe Plansze

Nowe Imprezy

Forum Alei Komiksu

Recenzja

Ghost Rider. Danny Ketch [recenzja]

Tomasz Kleszcz recenzuje Ghost Rider. Danny Ketch
9/10
Ghost Rider. Danny Ketch [recenzja]
9/10
Ghost Rider jest na tyle oryginalną koncepcją, że upływ czasu jak na razie wydaje się mu nie szkodzić. Co prawda metalowo-harleyowe klimaty i subkultury dziś są już nieco w odwrocie (podobnie jak wszelkie subkultury. Punków, skinów, skaterów itd chyba w ogóle ciężko dziś gdzieś spotkać, nie mówiąc o większych grupach, młodsze pokolenia się pod tym względem wygładziły), to jednak sam koncept postaci trzyma się świetnie. Płonąca czaszka, ciemny strój oraz bardzo efektowny motocykl są świetną bazą do dalszej eksploracji. Nie tylko wizualnie Ghost Rider mocno siedzi w siodle. Jego ideologia również. Prosty, pozbawiony dialektyki przekaz jest jasny: winni muszą ponieść karę za swoje niegodziwe czyny. Jakże się z tym nie zgodzić? Zemsta nie może ich ominąć. I tyle. Przynajmniej na początek. Nie ma tutaj miejsca na zawiłe sofizmaty rodem chociażby z kapitana Ameryki, który już wielokrotnie musiał się gimnastykować, żeby nieprzekonująco bronić swojego stanowiska. Tak jak wielu innych prawych herosów w obliczu gorzkiej rzeczywistości.

Pierwsza część tego zamaszystego dzieła to znana polskiemu czytelnikowi historia opublikowana w niezapomnianej serii Mega Marvel. Jak na początek czegoś wielkiego przystało, mamy tutaj ścisłą genezę tytułowej postaci, która - co dość charakterystyczne, ale patrząc z szerokiej perspektywy według mnie całkowicie spójna z atrybutami mściciela - zawiera się dosłownie w kilku scenach. Tyle wystarczyło scenarzyście, żeby zrobić wielki wjazd płonącego rycerza na piekielnym jednośladzie, który - dzięki wielkiemu talentowi rysownikom, o nich za chwilę - wryje się Wam w pamięć trwalej niż najgorsza reklama sieci sklepów RTV....

Ghost Rider to emanacja pewnej mistycznej siła, demona, która może przenieść się na dowolnego nosiciela. Tym razem padło na młodziutkiego Danny'ego Ketcha. To jego perypetie będziemy śledzić przez setki kolejnych stron. Potem dowiemy się więcej ciekawych szczegółów, które rzucą zupełnie nowe światło na tą enigmatyczną postać i sprawią, że stanie się jeszcze ciekawsza.

Udany gościnny występ zalicza Punisher. Duet dwóch dość brutalnych i bezwzględnych jak na kostiumowy świat postaci jest dobrze i dynamicznie napisany. Wartka akcja nie pozwala się nudzić, a wiszące w powietrzu nad tym nietypowym teamem ciemne chmury (dwa samce alfa w jednej klatce to mieszanka wysoce niestabilna) dodają smaczku adrenaliny. Album ma naprawdę słuszną objętość i znajdziesz tutaj drogi czytelniku i droga czytelniczko jeszcze dużo, dużo dobrych rzeczy, ponieważ praktycznie do samego końca poziom utrzymany jest wysoko.

To w dużej mierze zasługa rzadkiej tradycji, gdzie za całość serii odpowiada jeden scenarzysta. W tym przypadku jest to Howard Mackie i zasługuje na gromkie brawa. Treść jest gęsta, napakowana akcją, z umiejętnie dozowanym oddechem w postaci rozlicznych problemów natury osobistej i moralnej, które gnębią Danny'ego. Komiks jest naprawdę brutalny (chociaż nie ma tutaj jakiegoś szczególnego epatowania przemocą czy krwawych scen) i muszę przyznać, że praktycznie się nie zestarzał. Nie wiem, czy dziś taka lektura przeszłaby przez redaktorskie sito, chyba jako opatrzona naklejką 18+. Dojrzałym czytelnikom spodoba się twarda logika i konsekwencja, fabuła niczym nie ustępuje porządnym gangsterskim czy kryminalnym historiom z ostrymi bandziorami i równie twardymi stróżami prawa. Ghost Rider to ikona pokroju filmowych ról Clinta Eastwooda. Nie do powstrzymania, szorstka, ale postępuje słusznie i wywołuje respekt. Ma zawsze precyzyjnie ustawiony kompas moralny, którego nic nie zachwieje. A do tego posiada świetny design i historię, którą rozwija się przed czytelnikiem powoli i z wyczuciem.

Ten album jest genialny również za sprawą dwóch artystów, którzy wykonali ogrom pracy. To Saltares oraz Texeira. Początkowo panowie pracowali w duecie. Tex był inkerem, potem przejął pałeczkę rysownika. W związku z powyższym widać dość duże podobieństwo, które jednak z czasem przeradza się w bardziej rozpoznawalny i oryginalny styl tego drugiego. Prace obu panów (biorąc pod uwagę, że powstały w czasie, kiedy choćby Spider-Mana ilustrował Bagley czy Saviuk) charakteryzują się niesamowitą dynamika i kunsztem.

Pod koniec albumu dołącza jeszcze Spider-Man oraz Hobgoblin. I wtedy, na deser otrzymasz Czytelniku prawdziwie soczystą wiśnię na tym okropnie dobrym torcie. Co warte podkreślenia, najsłabszy w większości do tej pory wydanych oldschoolowych komiksów element - kolorystyka- tutaj osiąga absolutnie kultowy i rozpoznawalny sznyt, bardzo odległy od starszych zeszytów. Tymi nasyconymi barwami krwistej czerwieni, głębokiego błękitu i żywej pomarańczy, pięknie skontrastowanymi za pomocą intensywnej żółtej poświaty nie da się nie zachwycać. W mojej ocenie mamy tu do czynienia ze szczytowym osiągnięciem ery przedkomputerowej. Ten album dostarcza przyjemności samym wyglądem. Okładki zdają się być żywe, a z plansz tryska ogień piekielny w feerii iskier i otoczeniu siarczanego dymu.

Nie bardzo jest czego się przyczepić, chyba że na siłę, na czym mi nie zależy. No Zodiak, teoretycznie główny oponent jest trochę słaby. I może jakieś słowo wstępu od znawców sztuki komiksowej by się przydało, bo zostajemy trochę rzuceni na głęboką wodę, a ostatnia strona przynosi pewną konsternację... Ale, nie ma to większego znaczenia. Drodzy fani komiksu, Mucha dostarczyła nam dzieła wybitnego i ponadczasowego. Cieszę się, że mogłem wrócić do tych historii, nacieszyć oczy piękna szatą graficzną i spędzić te kilka godzin w towarzystwie mrocznego, ale prawego mściciela. Jeśli nie mieliście do tej pory okazji, a Ghost Rider jest dla Was cokolwiek egzotyczny, sprawdźcie tym bardziej. To jedna z najlepszych w tym roku pozycji, jaka pojawiła się na komiksowych półkach. Obowiązkowa pozycja do świątecznego koszyka, pod choinkę, gwiazdkę czy na urodziny Mamy. Ochy i Achy gwarantowane.

Opublikowano:



Ghost Rider. Danny Ketch

Ghost Rider. Danny Ketch

Scenariusz: Howard Mackie
Rysunki: Javier Saltares, Mark Texeira
Wydanie: I
Data wydania: 6 Październik 2023
Seria: Ghost Rider
Tłumaczenie: Robert Lipski
Druk: kolorowy
Oprawa: twarda
Format: 180 mm x 275 mm
Stron: 524
Cena: 249,00 zł
Wydawnictwo: Mucha Comics
ISBN: 978-83-67571-19-7
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...

Galerie

Ghost Rider. Danny Ketch [recenzja] Ghost Rider. Danny Ketch [recenzja] Ghost Rider. Danny Ketch [recenzja]

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-